Chciałabym przedstawić Państwu kolejną historię – sprawę Pana Jarosława O. Przestrogę – sprawę młodego człowieka który trafił do rzeszowskiego biznesmena wierząc że zostanie mu udzielona prywatna pożyczka która pomoże rozwinąć mu własny biznes oraz spłacić zobowiązania względem brata. Jednakże pożyczka, którą otrzymał dla wierzyciela była kolejnym intratnym interesem Jarosława K. Jarek, jest kolejną osobą która zaślepiona ładnie ułożonymi procedurami, zabezpieczeniami w postaci aktów notarialnych, zapewnieniami o rzetelności biznesmena wpadła w pułapkę lichwiarstwa.

 

Jarek, jesteś jedną z osób która miała „nieprzyjemność” spotkać na swojej życiowej drodze Jarosława K.? Opowiedz nam proszę w jaki sposób trafiłeś na tego człowieka – mężczyznę o którym krąży bardzo wiele opowieści, niektórych wręcz nieprawdopodobnych.

Początki mojej historii to rok 2010. Jako młody, 21-letni wówczas chłopak chciałem wziąć pożyczkę aby zyskać dodatkowe fundusze na uruchomienie własnej działalności gospodarczej oraz uregulować pewną zaległość wobec brata. Byłem pełen zapału i chęci do pracy ale zapewne jak wiele młodych osób nie posiadałem wolnych funduszy do zainwestowania. Niestety z banku również otrzymałem informację iż nie mam wystarczającej zdolności kredytowej i udzielenie tradycyjnej pożyczki w moim przypadku nie jest możliwe. Trochę rozgoryczony tym faktem, zacząłem rozglądać się za różnymi możliwościami pozyskania funduszy. Wówczas trafiłem na pana Tomasza, człowieka który poinformował mnie że wie w jaki sposób mogę pozyskać potrzebne środki i że oczywiście może mi w tym pomóc, pośredniczyć. Wyraziłem oczywiście chęć zapoznania się z propozycją jak się później okazało udzielenia prywatnej pożyczki przez rzeszowskiego biznesmena trudniącego się takimi sprawami (pożyczka od Jarosława K.). Posiadałem wówczas nieruchomość gruntową (a dokładniej byłem jej współwłaścicielem) więc pomyślałem że mogę wykorzystać ją jako zastaw, zabezpieczenie dla pozyskania funduszy.

Rozumiem, że poznałeś szczegółową ofertę zawarcia pożyczki tzn. na jak wysoki procent oprocentowania się godzisz, w jaki sposób masz ze swej strony zabezpieczyć daną kwotę oraz na jaki dokładnie okres czasu zawierasz umowę? Jaką ilość środków pieniężnych chciałeś pożyczyć?

Oferta, została przedstawiona dość pobieżnie, ale wydawało mi się że to w końcu interes z prywatną osobą więc nie będzie tyle biurokracji co w banku a raczej jakaś dżentelmeńska umowa biznesowa i dokument do podpisania. Zostałem poinformowany o wymaganych do sfinalizowania transakcji dokumentach oraz odsetkach które najprawdopodobniej będą jej towarzyszyły. Zgodnie z informacjami które uzyskałem rozpocząłem kompletowanie dokumentacji, w tym pełnego kompletu dokumentów dotyczących trzydziestopięcioarowej nieruchomości gruntowej położonej w okolicach Rzeszowa – potrwało to kilka dni. Pozwolę sobie zaznaczyć iż działka nie była wyłącznie moją własnością, współwłaścicielem był mój brat. Dostarczyłem dokumentację inwestorowi Jarosławowi K., który mimo to zażyczył sobie osobiście przeprowadzić audyt na wymienionej działce. Zgodziłem się – ustaliliśmy wówczas termin i godzinę spotkania. Do spotkania nie doszło, gdyż Jarosław K. nie pojawił się o umówionej porze a o fakcie iż nie zjawi się na umówionym spotkaniu nie zostałem poinformowany. Ustalaliśmy kolejne spotkania aby pożyczkodawca mógł zgodnie z wyrażoną przez siebie prośbą obejrzeć działkę, jednakże za każdym razem do spotkania nie dochodziło lub było z niewiadomych powodów przekładane. Zachowanie Jarosława K. zaczęło być dla mnie zastanawiające, gdyż, wydawać się mogło przedsiębiorca nie powinien zachowywać się w tak mało profesjonalny sposób, wręcz urągający ogólnie przyjętym standardom współżycia społecznego. Taki proceder trwał kilka tygodni, kiedy w końcu udało się doprowadzić do spotkania poprzez pana Tomasza, człowieka od którego otrzymałem informację o działalności pożyczkowej Jarosława K. Moja nieruchomość gruntowa wyceniona została przez biznesmena na tzw. ”oko” i szacunkowe „około” 130 000 – 150 000 złotych. Zaoferowana została mi kwota pożyczki w wysokości 66 500 złotych na weksel. Przy okazji oględzin działki wypytany zostałem szczegółowo przez Jarosława K, o celowość pożyczki, o pracę itd. Poczułem się trochę jak na jakimś wywiadzie środowiskowym.

 

Skorzystałeś z oferty rzeszowskiego biznesmena? Jak przebiegał dalszy ciąg transakcji?

Minęło kilka dni od dnia kiedy rzeszowski biznesmen oglądał moją działkę i kiedy zadzwoniłem do pana Tomasza, człowieka który pośredniczył w kontaktach z Jarosławem K. aby zapytać o możliwy termin do sfinalizowania transakcji. Usłyszałem wówczas że postara się skontaktować z wierzycielem, umówić spotkanie i poinformuje mnie o dalszych krokach. po kilku tygodniach zostałem telefonicznie poinformowany przez pośrednika o terminie i miejscu spotkania tj. u wskazanego Notariusza. Na spotkanie zabrałem mojego brata i jego żonę, aby poręczyli pożyczkę – spowodowane było to faktem iż brat był współwłaścicielem nieruchomości a z żoną nie miał rozdzielności majątkowej. Na miejscu nie było Jarosława K. stawił się tylko jego pośrednik pan Tomasz i przygotowane przez panią Notariusz dokumenty. Podpisaliśmy wszystko jak wskazała pani Notariusz, a na umowie wekslowej kwitowaliśmy odbiór 30 000 zł które miały zostać wypłacone zaraz po podpisaniu kwitów. Niestety pan Jarosław K. się nie zjawił i opuściliśmy notariusza bez pieniędzy, pomimo tego że dokumenty o odebraniu pieniędzy zostały podpisane. Kilka dni później zadzwoniłem do pośrednika aby zapytać kiedy otrzymam środki pieniężne niestety przekazano mi tylko że bardzo trudno skontaktować się z Jarosławem K. ale będzie się starał poruszyć tą kwestię i poinformuje mnie gdy „czegoś się dowie”. Upłynęło kolejne kilka dni gdy bezskutecznie próbowałem uzyskać informację kiedy otrzymam pieniądze. Dopiero po dość długim czasie skontaktował się ze mną pan Tomasz, pośrednik Jarosława K. informując mnie że muszę stawić się u innego Notariusza aby podpisać Akt Notarialny na hipotekę (oczywiście wszystkie koszty były po mojej stronie). Zapewniono mnie że po podpisaniu weksla i Aktu Notarialnego, natychmiast po dokonaniu wpisu w księgi wieczyste zostanie zrealizowany przelew na wskazane przeze mnie konto. Kwota 35 000 zł miała zostać przelana po 3 dniach od spełnienia warunków notarialnych – środki oczywiście nigdy nie zostały przelane.

 

Jarku, czy pożyczka, tak skrupulatnie zabezpieczona przez Jarosława K. poprzez weksel i hipotekę na jego rzecz trafiła w końcu na Twoje konto?

Po podpisaniu dokumentów na konto nadal nie wpłynęły żadne środki. Czekałem, jednakże po pewnym czasie gdy nie otrzymałem pieniędzy usiłowałem po raz kolejny skontaktować się z Jarosławem K. aby zapytać co się dzieje i czy jest jakiś problem? Po wielokrotnej, nieudanej telefonicznej próbie kontaktu podjechałem do siedziby firmy Jarosława K. gdzie przebywał. Wówczas to razem z pośrednikiem, panem Tomaszem pojechałem do jego firmy po pieniądze – siedziałem biurze Jarosława K. i czekałem na wypłatę pożyczonych pieniędzy. To wszystko było dla mnie bardzo dziwne – umówiona kwota miała trafić na wskazane konto a nie zostać przekazana gotówką. Gdy otrzymałem środki zrozumiałem w jaki proceder zostałem wciągnięty. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Jarosław K. przekazał mi 15 000 złotych zamiast 66 500 zł które pożyczyłem. Dodatkowo zostałem przymuszony aby kwotę wypłaconych pieniędzy jeszcze pomniejszyć o 800 złotych tytułem „zakupu palety płynów do spryskiwaczy (produkowanych przez firmę w której Jarosław K. miał swoje udziały). Po kolejnym długim okresie czekałem na kolejną transzę pieniędzy. Otrzymałem wówczas sms z informacją „kup litrę i przynieś ją na Rynek 15”. Nie zastanawiałem się długo tylko natychmiast zrobiłem co wskazywał i udałem się pod podany adres gdzie zastałem Jarosława K. w stanie upojenia alkoholowego. Był bardzo zdziwiony na mój widok (przypuszczam że sms skierowany mógł być do kogoś innego). Biznesmen wyciągnął jednak z kieszeni plik banknotów posiadający jeszcze opaskę z logotypami banku i zaczął wypłacać mi pieniądze. Oczywiście przekazaną owego dnia kwotę od razu pomniejszył jak powiedział o odsetki. Otrzymałem wówczas około 35 000 złotych, co razem z poprzednio wypłaconą transzą dawało około 50 000 złotych. Niestety nie była to kwota jaka figurowała na zawartej umowie pożyczki tj. 65 500 złotych – brakowało nadal ponad 16 000 złotych, nie wspominając już o drobnych potrąceniach których dokonał przy dotychczasowych wypłatach tj. około 2 000 złotych. Pozostałej brakującej kwoty niestety nigdy nie otrzymałem.

 

Powiedziałeś, że zostałeś oszukany i wciągnięty w oszukańczy proceder prowadzony przez rzeszowskiego biznesmena – czy zawiadomiłeś odpowiednie organy o sytuacji jaka miała miejsce? Jak wyglądał dalszy tok sprawy?

Po tym całym zajściu, gdy już utwierdziłem się w przekonaniu że to zakłamany, szemrany proceder i zostałem oszukany oraz że nie otrzymam całości pożyczonych środków postanowiłem zgłosić sprawę do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie aby ktoś się temu przyglądnął bliżej. Reasumując z pożyczonej kwoty 65 500 złotych otrzymałem jakieś 48 000 zł, reszta została bezprawnie potrącona i w ogóle nie wypłacona. Można powiedzieć że już na samym początku zostałem oszukany o około 17 500 zł.
Dalszy ciąg sprawy wyglądał następująco – termin na spłacenie pożyczonej kwoty otrzymałem do końca 2011 roku. Czas płynął a ja nie otrzymałem reszty pożyczonej kwoty co również utrudniało mi start z moją działalnością oraz spłatę zaciągniętej pożyczki u brata. Miałem zaplanowane co i za ile kupię a gdy zostałem oszukany zamiast skupić się na otwarciu firmy starałem się szukać sprawiedliwości. Byłem wtedy młody i ufałem ludziom. Nie musiałem długo czekać na ruch mojego wierzyciela który natychmiast po wskazanym okresie wykupu weksla wysłał mi wezwanie do jego wykupu. Nie chciałem się z tym godzić – nie taką kwotę pożyczyłem, dlaczego więc miałem oddawać znacznie więcej?! Sprawa trafiła do sądu, podniosłem o lichwiarskie odsetki tj. 0,1 % za dzień od wartości pożyczonej kwoty. Zasądzone zostały odsetki ustawowe, sąd uznał te widniejące na wezwaniu do zapłaty za zawyżone, lichwiarskie. Jarosław K. jednak nie ustępował i sprawa bardzo szybko trafiła na drogę egzekucji komorniczej. Starałem się systematycznie spłacać zadłużenie ale niestety mój wierzyciel posługiwał się wszelkimi narzędziami aby jak najbardziej uprzykrzyć mi życie – blokował konta, zmieniał tryb egzekucji na uproszczony, wnioskował o operaty szacunkowe nieruchomości a co najbardziej mnie zabolało – zablokował również konto mojego brata. Nie wiedziałem co robić – brat używał tego konta do spłacania kredytu hipotecznego i w momencie kiedy bank nie miał możliwości pobrać raty z konta wynikały kolejne problemy. Pojechałem więc do kancelarii w której Jarosław K. często przebywał z nadzieją że uda mi się go zastać i prosić o zwolnienie rachunku bankowego brata. Mężczyzna rzeczywiście był na miejscu i zgodził się spełnić moją prośbę ale tylko pod warunkiem podpisania „odpowiedniego porozumienia”. Myślałem wtedy że to koniec problemów moich i brata jednak na dzień przed podpisaniem porozumienia zajęty został mój drugi rachunek. Aby nakreślić wartość o jakiej była mowa to może przedstawię kilka kwot – na piśmie od komornika widniała należność w wysokości 13207,66 zł. Natomiast na porozumieniu wpisane było 6 rat o wartości 5000,00 zł co dawało kwotę 30000,00 zł. Nie dyskutowałem, chciałem tylko aby zwolniony został rachunek brata gdyż miałem świadomość że brak spłaty za kredyt może pociągnąć w stosunku do niego konsekwencje. Ku mojej wielkiej uciesze po podpisaniu porozumienia Jarosław K. cofnął zajęcie rachunku brata. Jak się później okazało nie na długo gdyż po pewnym czasie otrzymałem od komornika pismo o wznowieniu egzekucji bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Komornik ogłosił iż działka pójdzie pod licytację pomimo że spłacałem dług systematycznie i zostało mi może z 10 000 zł do uregulowania całości. Udało mi się zorganizować środki aby spłacić zobowiązanie. Wówczas komornik wydał postanowienie o zakończeniu egzekucji i po około 3 latach męki zwolniono mi również hipotekę. Kiedy podliczone zostały wszystkie koszty wyglądało to tak: oficjalnie pożyczyłem 66 500 zł. Otrzymałem około 48 000 zł, a z odsetkami, zajęciami komorniczymi itd., oddałem prawie 91 500 złotych. Jarosław K. nie poprzestał jednak na tym i w międzyczasie próbował wyłudzić ode mnie jeszcze ponad 13 000 zł wysyłając różnego rodzaju pisma co zmusiło mnie do skorzystania i opłacenia kolejnych porad prawnych. Nie obyło się bez rozprawy sądowej – oczywiście sąd oddalił powództwo gdyż była to próba bezpodstawnego wyłudzenia pieniędzy, wzbogacenia.

 

Jarku, co chciałbyś przekazać innym osobom – poszkodowanym, oszukanym, skrzywdzonym lub osobom które zastanawiają się nad skorzystaniem z takich prywatnych pożyczek? Jakaś przestroga, przemyślenia?

Chciałbym powiedzieć tylko że kilka lat mojej młodości poświęciłem na walkę o sprawiedliwość i godność. Wartości które zostały mi odebrane gdy jako młody pełen energii człowiek chciałem zrobić coś dla siebie i dla innych – okazały się nic nie znaczące gdy trafiłem na bezduszną personę dla której liczyło się wyłącznie „zrobienie interesu na bezradności lub ciężkim położeniu innych ludzi”. Nie dajcie się zmanipulować, sprawdzajcie, weryfikujcie dokumenty z prawnikami, osobami które się na tym znają. Lepiej dwa razy dopytać niż później latami żałować swoich decyzji albo co gorsza utracić własny majątek. Czasem na sprawiedliwość trzeba cierpliwie poczekać, przebrnąć przez tomy pism i biurokracji aby ktoś dostrzegł krzywdę i chciał wyciągnąć do nas rękę. Jest nas wiele osób – ale tylko walcząc RAZEM możemy wyplenić z naszej społeczności takie osoby jak Jarosław K. – bezdusznych lichwiarzy i oszustów. Zgłaszajcie się do Fundacji Iustus – im nas więcej tym większa szansa że sprawiedliwość wygra tą nierówną walkę.

 

 

Artykuł przygotowała i zredagowała:
Agnieszka Szarek-Betleja