Rozmowa z Mariuszem Tywoniukiem, dyrektorem Centrum Analiz Rynkowych Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Partnerem zarządzającym Kancelarii Prawnej Tywoniuk & Partners

 Cło na granicy

 Wraz z początkiem roku parlament ukraiński podjął decyzję o zaostrzeniu przepisów celnych – obłożeniu cłem towarów kupowanych w Polsce i wwożonych na Ukrainę. Czym to jest spowodowane?

W ostatnim czasie widzimy, że ukraińskie państwo porządkuje swoje struktury i swój rynek. Równocześnie zwiększa wydatki wewnętrzne, m.in. na szkolnictwo, opiekę socjalną. Zaczyna więc szukać pieniędzy i chce, by coraz ich więcej napływało do budżetu. W związku z tym 7 grudnia parlament ukraiński przyjął ustawę mającą na celu zrównoważenie wpływów do budżetu i stąd właśnie zmiana przepisów. Na mocy przyjętych przepisów od 1 stycznia 2018 roku bez naliczenia podatku PeDeWe będącego odpowiednikiem naszego podatku VAT i opłaty celnej można wwieźć do tego kraju towary o wartości do 500 euro i o wadze do 50 kilogramów, jednak pod warunkiem, że przewożąca je osoba przebywała za granicą ponad 24 godziny i przekracza granicę nie częściej niż raz w ciągu 72 godzin. W przypadku częstszego wjazdu bez podatku i cła można wwieźć na Ukrainę towary o wartości do 50 euro.

Handel przygraniczny

(fot. PAP/DPA/WINFRIED ROTHERMEL)

Te przepisy uderzają przede wszystkim w tzw. mrówki, czyli osoby trudniące się drobnym przygranicznym handlem. Czy mają skłonić Ukraińców, by kupowali mniej w Polsce, a więcej u siebie?

W Polskę te przepisy uderzą najbardziej, ale dotyczą też Słowacji, Węgier i innych krajów sąsiadujących z Ukrainą. I nie chodzi tu o kwestię samych zakupów, lecz o ich opodatkowanie. Do tej pory handel przygraniczny opierał się na przepisach o Tax free (zwrot VAT-u podróżnym wywożącym towary poza obszar celny Unii Europejskiej – dop. red.). Proszę jednak zwrócić uwagę, że ta procedura, co do zasady miała dotyczyć ruchu turystycznego. Ale w rzeczywistości pozwoliła na import na Ukrainę wielkich ilości towarów nieobłożonych żadnymi podatkami i cłami, Kiedy firma z Ukrainy oficjalnie importuje towary np. z Polski, podlega procedurze SAD. Tak więc zgłaszając towar do wywozu, sprzedawca stosuje stawkę zerową przy sprzedaży towaru, a nie jak w przypadku Tax free domaga się zwrotu zapłaconego podatku Vat w okresie dziesięciu miesięcy od daty przekroczenia granicy, jednak procedura powoduje jakoby automatyczne naliczenie PeDeWe według stawki ukraińskiej i obowiązującej stawki celnej dla określonej grupy towarów. Tak więc w konsekwencji nie płaci w Polsce 23% Vat-u, ale dolicza 20% PeDeWe i cło w przedziale 5 – 20%. Dla największej grupy towarów jest to 15%. To dlatego Ukraińcom o wiele bardziej opłacało się przyjeżdżać do nas na zakupy korzystając ze zwrotu Vat-u, niż kupować u siebie w sklepach.

Czy wiadomo, ile ukraińscy „turyści” zostawiali u nas pieniędzy? 

Izba Celna w Przemyślu ostatnie dane opublikowała za 2016 r. Ukraińcy kupili u nas wówczas towary za 2,7 miliarda złotych, co było kwotą o 9 proc. większą niż w roku 2015 i biorąc pod uwagę wzrost ilości wystawianych w 2017 roku dokumentów Tax Free ta kwota w roku 2017 była wyższa. Dla polskich firm działających przy granicy to duże pieniądze. Polska strefa przygraniczna nie jest obszarem zamożnym. Media ukraińskie poświęcają tej sprawie sporo miejsca. Piszą, że granica polsko-ukraińska pustoszeje, a Ukraińcy mieszkający w przygranicznych miejscowością utrzymujący się z tego handlu, by zwrócić uwagę na swój problem zorganizowali blokady dróg prowadzących do przejść granicznych: Rawa-Ruska – Hrebenne, Krakowiec – Korczowa oraz Szeginie – Medyka, oraz zapowiadają kolejne.

Czy wartość handlu przygranicznego rzeczywiście spadnie, być może znacznie, czy jakoś się to wszystko poukłada?

Nie potrafię tego przewidzieć, ale znając kreatywność zarówno strony polskiej, jak i ukraińskiej można przypuszczać, ze znajda się jakieś rozwiązania, które powstrzymają przygraniczny handel przed upadkiem. Chodzi o coś jeszcze – Ukraińcy bardzo sobie cenią jakość towarów kupowanych w Polsce zwłaszcza spożywczych. To dlatego przy samej granicy po polskiej stronie buduje się coraz więcej marketów. Kiedy niedawno byłem w Dołhobyczowie zaskoczyła mnie bardzo duża Biedronka zlokalizowana ok kilometra od granicy, zaś sklep tej sieci w Tomaszowie Lub. generuje jedne z największych obrotów w kraju.

Ukraińcy kupują u nas żywność, ale też materiały budowlane, chemię gospodarczą sprzęt AGD i RTV. Czy te rzeczy są w ukraińskich sklepach?

Są, jednak wprowadzone do sprzedaży w sposób formalny po wniesieniu cła i podatków są po prostu o wiele droższe.

 Niektórzy mówią tak: UE stara się pomóc Ukrainie, wprowadza np. bezcłowe kontyngenty na import zbóż, a tymczasem Ukraińcy nie chcę nam dać zarobić.

Nie można na to patrzeć w ten sposób. Polski rząd również podejmuje aktywne działania mające na celu uszczelnienie systemu podatkowego i to budzi przyzwolenie społeczne wśród Polaków. Takie same działania podejmuje również rząd Ukrainy, a należy pamiętać, że na wschodzie Ukrainy wciąż trwają działania wojenne, to duże obciążenie finansowe, a państwo ukraińskie, aby się rozwijać, musi mieć na to pieniądze.

A rozwija się?

Przez lata obsługi prawnej firm ukraińskich lokujących się w Polsce, jak i polskich w Ukrainie odnoszę wrażenie, że Oni mają większą wiedzę o nas niż my o nich. Nasi przedsiębiorcy często nie doceniają, chłonności rynku zbytu i potencjału naszego wschodniego sąsiada lub boją się tego rynku po stratach, jakie które polskie firmy lokujące się w Ukrainie odniosły w pierwszym okresie lat dwutysięcznych. Tam zmiany są bardzo dynamiczne. Wystarczy spojrzeć na Lwów. Ulica Naukowa i okoliczne gdzie w ostatnim czasie wyremontowano istniejące biurowce i wzniesiono nowe, by w błyskawicznym czasie ulokowały się tam firmy outsourcingowe z branży IT. Inwestycje w infrastrukturę drogową w ramach, których wyremontowano m.in drogę Lwów – Iwano-Frankowsk, czy Lwów – Chmielnicki, a od wiosny zapowiadane jest rozpoczęcie budowy autostrady od przejścia granicznego w Korczowej do Kijowa. Ukraina walczy też z korupcją.  Reforma milicji to nie tylko była zmiana nazwy na Policję. W ramach reformy wymieniono ok 70 proc kadry. Jak widać zmiany są bardzo dynamiczne. Oczywiście jest jeszcze wiele pracy, ale na szacunek zasługuje dynamika zmian.

 Rozmawiała Anna Rudy