Waldek R kontra Jarosław K – czy tym razem sprawiedliwość znajdzie właściwą drogę?

Moim dzisiejszym gościem jest Pan Waldemar, jedna z osób poszkodowanych przez działania Jarosława K, biznesmena z Rzeszowa. Zgodził się on opowiedzieć nam swoją historię, gdyż może stanowić ona przestrogę dla innych osób a zarazem przedstawiona sprawa może pomóc znaleźć inne osoby pokrzywdzone w taki lub podobny sposób.

 

Waldku, tyle mówi się o chwilówkach, lichwiarskich pożyczkach, osobach które straciły cały dobytek poprzez nieuczciwe pożyczki – co zatem spowodowało, skłoniło Cię do skorzystania z takiego rodzaju usług? Pożyczki na wysoki procent od osoby prywatnej, osoby nigdy Ci wcześniej nie znanej?

Wszystko zaczęło się w 2013 r, gdy potrzebowałem dofinansować biznes, który prowadziłem, a który utracił płynność, z powodu braku płatności ze strony kontrahentów. Do tego dołożyły się moje prywatne zobowiązania, dlatego też szukałem możliwości pożyczenia pieniędzy. Miałem na uwadze, że w obecnej chwili nie mam możliwości uzyskania tradycyjnej pożyczki w banku, dlatego też szukałem innych form sfinansowania mojego przedsięwzięcia np. biorąc pożyczkę pod zastaw – hipotekę nieruchomości którą posiadałem. Wtedy właśnie poprosiłem jednego z moich klientów, który zajmował się kredytami, pożyczkami i leasingami, aby pomógł mi znaleźć rozwiązanie, tradycyjne lub jakieś alternatywne. Sprawdził możliwości finansowania w banku, ale jak przypuszczałem, nie posiadałem zdolności, jednak szukał dalej i po krótkim czasie wrócił z propozycją. Mówił że ma dwie opcje skorzystania z prywatnej pożyczki. Jedną z przedstawionych propozycji – dużo tańszą od drugiej – było skorzystanie z usług prowadzonych przez Jarosława K. Jako argument przemawiąjący za skorzystaniem z tej możliwości było to, że kontakt do Jarosława K. miał z kancelarii od prawnika który go obsługuje, czyli osoby jak się wydawało wiarygodnej. Bardzo potrzebowałem tych funduszy, aby wesprzeć finansowo moją firmę i uregulować bieżącą spłatę wszystkich prywatnych zobowiązań. Myślałem – mam nieruchomość którą zamierzam sprzedać więc nawet jeśli skorzystam z pożyczki to natychmiast po jej sprzedaży spłacę całą kwotę i będzie po sprawie. Postanowiłem wtedy że skorzystam z przedstawionej oferty żeby tylko jak najszybciej uzyskać tak potrzebne mi wówczas pieniądze.

Jaka dokładnie była to oferta, na czym miała polegać? Czy mógłbyś nakreślić dokładniej jej warunki?

Ustaliliśmy szczegóły a dokładniej mówiąc wysokość i okres pożyczki oraz należne odsetki. Chciałem pożyczyć 100 tysięcy złotych na pół roku, pod zastaw mojej nieruchomości, mojego domu, a z informacji uzyskanej od znajomego wynikało, że mogę mieć o 20 tysięcy więcej, co było dla mnie korzystniejsze, ponieważ i tak musiałem zapłacić znajomemu 8 tysięcy prowizji za pomoc i obsługę w pozyskaniu pożyczki. Z przestawionych wyliczeń wynikało, że mój koszt za sześć miesięcy wyniesie 27 tysięcy złotych. Dowiedziałem się również jakie dokumenty będą potrzebne i ustaliliśmy termin spotkania u notariusza na 19 lipca 2013 roku. Zgodnie z umówionym terminem przyjechałem do kancelarii notarialnej ale tam okazało się że Jarosława K. nie ma, ale pani notariusz powiedziała że już był i podpisał wszystkie dokumenty. Trochę mnie to zdziwiło ale pomyślałem, że może tak można to przeprowadzić i po prostu coś ważnego wypadło temu Panu, a poza tym jestem u Notariusza, czyli urzędnika państwowego więc czułem się spokojny i bezpieczny. Jednak nie był to koniec niespodzianek, gdyż w umowie którą mieliśmy zawrzeć pojawił się dodatkowy zapis którego nie było w projekcie umowy o pożyczkę. Z zapisu wynikało że Jarosław K. nie tylko zabezpiecza pożyczaną sumę poprzez hipotekę ale również ma wpływ na sprzedaż mojej nieruchomości a wręcz jak wskazywał zapis w przypadku sprzedaży nieruchomości muszę uzyskać od niego zgodę na jej sprzedaż. Wprawdzie notariusz powiedziała że Pan Jarosław K. tylko zastosował taki zapis aby zabezpieczyć lepiej swój interes a w przypadku sprzedaży nieruchomości na pewno nie będzie żadnego problemu. Nieco mnie to uspokoiło choć teraz z perspektywy czasu i tego co przeżyłem, jednak dziś już wiem że dodanie tego zapisu było wykonane z premedytacją i pokierowane w celu zablokowania możliwości sprzedaży nieruchomości aby następnie osiągnąć nieprawnie korzyść materialną. Później, już w trakcie śledztwa okazało się, że ten zapis był nieprawny i pani Notariusz została ukarana karą porządkową. 

 

Kiedy zauważyłeś że coś jest nie tak? Czy były jakieś wydarzenia które Cię zaniepokoiły lub „dały do myślenia”?

Podpisałem wszystkie dokumenty, tak jak umawialiśmy się z Jarosławem K., i dopiero wtedy okazało się że mam jeszcze uregulować koszt wizyty u notariusza w wysokości  1,5 tysiąca złotych, o którym nie byłem wcześniej poinformowany, ale ustalone zostało, że zostanie mi to potrącone podczas przekazania gotówki. Jarosław K. jednakże nie pojawił się już tego dnia w kancelarii notarialnej. Na przekazanie pieniędzy umówiliśmy się w banku PKO jednakże pożyczkodawca nie pojawił się o umówionej godzinie. Bank zamknięto a ja dostałem informację że mam się zgłosić po pieniądze do wskazanej restauracji gdzie okazało się jak naprawdę wyglądają te pożyczki. Od kwoty 120 tysięcy Jarosław K. potrącił ustalone 1500 zł na Notariusza, drugie 1500 zł za umowę dla „prawnika Mariusza”, o którym to potrąceniu również wcześniej nie wiedziałem oraz 2000 zł za wypłatę w tym samym dniu kiedy spisany został Akt Notarialny – o tym także nie zostałem  poinformowany. Wtedy dotarło do mnie że to jakaś szemrana procedura żerująca i zarabiająca na osobach potrzebujących znajdujących się w trudnej sytuacji. Wtedy jednak „machnąłem ręką” – powiedziałem trudno, uznałem to za jakieś niedomówienia, podczas procesu ustalania warunków, o czym porozmawiałem ze znajomym, pośredniczącym w tym procesie. Jednakże rozłożył ręce i odpowiedział, że nie ma na to wpływu.

 

 

koniec części I

 

 

 

 

Artykuł przygotowała i zredagowała:
Agnieszka Szarek-Betleja